Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1 !

-Maaaaaaaamo! Gdzie schowałaś moje buty?
-Są w szafie!
-Nie ma ich tam! Czarne trampki!
-Obok drzwi kochanie.
-Znalazłam.
Właśnie tak zaczął się mój dzień. Miałam już wychodzić do szkoły gdy nagle w kuchni usłyszałam dźwięk rozbitego talerza..
-Co się stało?! -Wbiegłam do kuchni i zapytałam.
-Nic Izabella. Talerz był mokry i wypadł mi z ręki. Idź już bo się spóźnisz. -Mama pocałowała mnie w czoło, czule się uśmiechnęła, a ja wyszłam z domu.
Nie cierpię jak mówi do mnie Izabella! Nie może być Iz? Agh! -Pomyślałam zamykając bramkę ogrodową. Nie mam siły, ani ochoty iść dzisiaj do szkoły. Po co mi ona? I tak niczego się nie nauczę. Gdyby nam płacili za chodzenie do szkoły to zupełnie co innego.. albo gdyby do mojej szkoły chodził Justin Bieber. Ooooo tak. Najpiękniejszy, najcudowniejszy i z boskim głosem Justin Bieber. Niestety tylko ja go lubię. Dla tego nie mam znajomych w szkole. Trudno, już się przyzwyczaiłam, że mnie wyśmiewają za każdym razem gdy mam słuchawki na uszach bo wiedzą czego słucham.
-Siema frajerko! -Krzyknęła jakaś dziewczyna ze szkoły.
Nie cierpię tych wszystkich lalusi ode mnie ze szkoły. Są takie sztuczne.
Hmm, muszę znaleźć sobie jakąś pracę na te wakacje. Został mi tylko tydzień. -Pomyślałam siedząc w ławce. To już ostatnia lekcja i wracam do domu.
*DRYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYN*
TAK! Wreszcie koniec.. Dzisiaj był ostatni dzień lekcji. Zostały już tylko wycieczki i jakieś wyjścia do kina i wakacje.
Dotarłam do domu i od razu poszłam do lodówki po coś do jedzenia. Kocham jeść, nawet gdy mi się nie chce to jem z nudów. Wzięłam jakiś kawałek ciasta, serek, kanapkę z nutellą, szklankę mleka i poszłam do swojego pokoju.
Położyłam jedzenie na szafce, usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Zaczęłam szukać pracy. Po dobrych 10 minutach zjadłam już serek i kanapkę z nutellą, a mleko i ciasto zostawiłam sobie na później. JEST, ZNALAZŁAM COŚ! -Krzyknęłam do siebie. Znalazłam ofertę pracy jako opiekunka do małej dziewczynki o imieniu Jane. Wpisałam numer w telefon, a chwilę później już rozmawiałam z mamą dziewczynki. Ustaliłam z nią, że jutro o 12 mam przyjść do niej do domu i zapoznać się z Jane. Jeżeli mnie polubi to będę mogła tam pracować. Ucieszyłam się bo potrzebowałam pieniędzy, a ta praca była w sumie dobrze płatna.
-Łooooh! Ile? -Gdy zobaczyłam ile kobieta chce zapłacić za opiekę nad swoją córką to prawie spadłam z łóżka. -To moje kieszonkowe razy trzy!
Wcale mi to nie przeszkadzało bo przynajmniej szybciej uzbieram sobie trochę kasy na koncert. Tak, zbieram na bilet na koncert Biebera. 
Wieczór minął mi strasznie szybko. Następnego dnia wstałam ok.10. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i pojechałam autobusem pod wyznaczony adres. Gdy stanęłam przed domem do którego miałam zaraz wejść kolana mi się ugięły.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a chwilę później drzwi otworzyła mi piękna kobieta, która strasznie mi kogoś przypominała. Zaprosiła mnie do środka i kazała usiąść na kanapie w dużym, ślicznym salonie. 
Usiadła na przeciw mnie i zaczęła opowiadać o swojej córce, a ja ciągle nie mogłam sobie przypomnieć do kogo Ona jest podobna. Wreszcie gdy kobieta poszła po córkę szybko wyciągnęłam telefon i w galerii znalazłam zdjęcie, które kiedyś pobrałam z internetu. Przedstawiało ono mamę Justina. 
-Żee coooooo... -Powiedziałam sama do siebie.
-Słucham? -Do salonu wróciła kobieta z dziewczynką na rękach. -Coś się stało?
-Nie, oczywiście, że nie tylko... -Trochę się zawahałam. -Mam jedno pytanie, ale trochę boję się je zadać.
-No śmiało, będziesz u mnie pracowałam. -Zaśmiała się.
-No dobrze. -Na chwilę zamilkłam i jeszcze raz spojrzałam na nią, a potem na zdjęcie w telefonie. -Czy pani jest mamą Justina Biebera? 
Kobieta się zaśmiała więc pomyślałam, że się wygłupiłam i ją pomyliłam. Ale potem Ona powiedziała..
-Przepraszam, że się śmieję, ale nie rozumiem czemu się bałaś o to spytać. -Odpowiedziała gdy tylko przestała się śmiać.
-Hmm, no tak. -Uśmiechnęłam się.
-Ale gratuluję spostrzegawczości. Jestem mamą Justina. 
Po tych słowach moja szczęka leżała już  na cudownie miękkim dywanie, a oczy stały się tak szerokie, że aż zaczęły mnie boleć.
-Czy to jakiś problem? -Zapytała.
-Nie, nie! Absolutnie! Wręcz przeciwnie. -Ocknęłam się i odpowiedziałam.
-Cieszę się. Syn będzie dopiero wieczorem więc jeżeli chcesz zacząć pracę od zaraz to może go poznasz. -Powiedziała. -Za godzinę mam ważne spotkanie i nie mam co z nią zrobić.
-Oczywiście, mogę z nią zostać. -Nie miałam wątpliwości co do tej odpowiedzi. Dziewczynka wydawała sie bardzo miła i grzeczna, a co chwilę się do mnie uśmiechała.
-Świetnie, to może pokażę Ci cały dom? 
Mama Justina własnie oprowadzała mnie po ich domu! 
-Tu jest kuchnia, z lodówki bierz co tylko chcesz. Łazienka, salon już widziałaś. Moja sypialnia jest na końcu korytarza a tu jest pokój Justina. 
OOOOO MATKO! Właśnie widziałam pokój mojego ulubionego piosenkarza! Okej, ogarnij się Iz! -Pomyślałam.
-Tutaj jest pokój gier, więc możesz sobie grac jeżeli chcesz. Mała ma tutaj też swoje zabawki więc będziesz miała ją na oku. Obok jest jej pokój, ale rzadko w nim siedzi. Tylko śpi. W kuchni są drzwi do ogrodu. Możesz z nią wyjść jak jest tak ciepło. Ma tam swój placyk z zabawkami więc nie będzie się nudzić, a Ty możesz poleżeć wtedy na leżaku. Jak uśnie to możesz popływać w basenie. Zgaduję, że dzisiaj nie masz stroju, ale następnym razem sobie weź. -Zaśmiała się.
Wyszła, a ja usiadłam na kanapie w salonie. Rozglądnęłam sie jeszcze raz, po czym wzięłam na ręce małą Jane i przeszłam się po całym domu jeszcze raz. Pokój Justina oglądnęłam baaaardzo dokładnie. Widziałam nawet jego bokserki i przymierzyłam czapki. 
Godziny leciały mi bardzo szybko. Nadeszła wreszcie pora, aby uśpić małą. Cały dzień siedziałam z nią w ogrodzie więc szybko padnie. Przeczytałam jej jakąś książeczkę, a gdy usnęła zeszłam do kuchni żeby coś zjeść. Podśpiewywałam sobie jakąś piosenkę, a że strasznie fałszuję to nic innego nie słyszę, oprócz swoich pisków. Stałam przed lodówką i nie mogłam się zdecydować co zjeść. Gdy już wyciągnęłam jogurt, zamknęłam lodówkę i odwróciłam się na pięcie zauważyłam... TAK! Justin stał tuż przede mną i miał lekko zdziwioną minę gdy mnie zobaczył.
-Hej, dowiem się może kim jesteś? -Zapytał, a na jego twarzy był ten kochany, łobuziarski uśmieszek.
-Eeee, jestem opiekunką Jane. Twoja mama pojechała na jakieś spotkanie. -Wykrztusiłam z siebie.
-Aaa, no tak. Mówiła, że dzisiaj przychodzi jakaś kandydatka. A jak się nazywasz?
-Izabell, ale mów mi Iz. 
-Iz, ładnie. Ja mam na imię Justin. -Podał mi rękę.
-Wiem, miło mi. -Uścisnęłam jego dłoń, a na całym ciele przeszły mnie ciarki.
-Heh, spoko. A teraz wybacz idę się umyć. -Powiedział i wyszedł z kuchni. -Czuj się jak u siebie! -Dodał stojąc gdzieś na schodach.

Właśnie poznałam samego Justina Biebera. Nie wierzę.. -Powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na kanapie, jadłam jogurt i oglądałam nowe teledyski na vivie. Po 20 minutach usłyszałam, że Justin schodzi po schodach. Poprawiłam szybko włosy i z pozycji leżącej przeszłam do siedzącej. Justin wszedł do salonu w krótkich spodenkach koszykarskich i bez koszulki. 
Gdy go zobaczyłam nie mogłam oderwać wzroku od jego brzucha i bicepsów. 
-Chyba chcesz dalej oglądać telewizję więc założę koszulkę. -Zaśmiał się i ubrał koszulkę. Usiadł obok mnie na kanapie i oglądał razem ze mną. Nagle pojawił się teledysk Justina do piosenki 'Beauty and ta beat'.. To była chyba jedna z moich ulubionych piosenek i automatycznie zaczęłam śpiewać. Po chwili zorientowałam się, że On też to słyszy i szybko przestałam. Czułam, że zrobiłam się cała czerwona więc wtuliłam głowę w jakąś poduszkę.
-Spokojnie. -Zaśmiał się głośno -Widzę, że mam tu swoja fankę. 
-Skąd wiesz? Może jestem fanka Nicki? -Zapytałam się i głupio uśmiechnęłam.
-Czyżby? -Justin popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami, a ja dłużej nie wytrzymałam.
-Nie! Jestem twoja fanka głupku.
-Milo mi poznać Cię osobiście.
-Mnie również. 
Oglądaliśmy dalej telewizje gdy do domu wróciła mama Justina i Jane. Opowiadałam jej co robiłam przez cały dzień z Jane i czułam, że Justin mi się przygląda. Gdy na niego spojrzałam On uśmiechnął się słodko i oblizał usta. 
Pożegnałam się z mamą Biebera, a jemu tylko pomachałam i wyszłam.
-Mamo, Ona będzie u nas pracować? -Zapytał Justin.
-Tak, jest bardzo miła i odpowiedzialna. A co? 
-Nic nic, tak pytam. Ładna...
-Prawda? I stara się. Myślę, że jak będzie się dobrze sprawować to dam jej podwyżkę. 
-A jak długo tu będzie przychodzić?
-Spokojnie. Jeżeli chcesz ją bajerować to powiem Ci, że mieszka dwie ulice stąd. Więc jak odejdzie to będziesz miał blisko. Ale chciałam ją zatrudnić na całe wakacje.
-Świetnie! 

W domu opowiedziałam o wszystkim mamie. Cieszyła się razem ze mną. Byłam tak zmęczona, że nawet nie włączyłam laptopa. Od razu poszłam spać..

3 komentarze:

  1. Boże jaki cudowny , pisz szybko 2 rozdział , czeka z niecierpliwieniem :D Spodobał mi się twój blog :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. omb ! CUDO ! będziesz mnie informowała na tt? to mój nick @MerryMeeJBieber

    OdpowiedzUsuń